We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

przecież ostrzega​ł​em

by legendarny afrojax

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      30 PLN  or more

     

1.
Bijcie mnie o szlachetni, po grzbiecie smagajcie Pogrążon jestem w stolcu, parówa me imię Wizerunek mój szpetny, zostałem na starcie Obciągam człona ojcu i szturcham w zad świnie Przemykam się z podwiniętym ogonem niepostrzeżenie Wiem, że wzbudzam zasłużone obrzydzenie Co mam zrobić, gdy świat mi każe zdobyć mnóstwo Co mam zrobić, gdy każe pozytywnie spojrzeć w lustro Co robię? Defekuję rzadkim w gacie I co teraz kurwa dla mnie macie? Bo ja mam we łbie pusto, a w pysku wała I słuszność, że oto historia wspaniała Ludzie pierdzą na mnie, każą wdychać Bardzo dziwne, mocno dziwne, całkiem dziwne, trochę dziwne, minimalnie dziwne, w ogóle nie dziwne Siedzę porzucony w gęstej chmurze smrodu Łkam bezsilnie Fajnie by było przegrać sukces i szacunek Z braku tych ostatnich przegram znacznie mniejszą pulę Radość, spełnienie - nie widziałem, nie znam Oto moja pierdolona poezja Mówią "kropla drąży skałę", dla mnie to nic nie oznacza Kropla w sraczu nie drąży sracza A na koniec trzeba stwierdzić wprost Chcę czy nie chcę, trzymam w waszej dupie nos, śpiewając "Zulus oi, Czaka oi, Zulus Czaka oi oi oi Zulus oi, Czaka oi, Zulus Czaka oi oi oi Zulus oi, Czaka oi, Zulus Czaka oi oi oi" Starzec w niebiosach daje possać Bardzo dziwne, mocno dziwne, całkiem dziwne, trochę dziwne, minimalnie dziwne, w ogóle nie dziwne Siedzę potępiony w gęstej chmurze smrodu Łkam bezsilnie
2.
Muzyka świata Mamlambalasa Soundsystem Wojciech Modest Amaro Miesza zupę fujarą Kuchnia nowocześnie lokalna A więc zupę cebulowo-buraczaną Gdyż musi być ściśle polska Na bazie agresji i zazdrości Są i kompleksy, niezgody kości, przyprawa gorzka Pływają w niej krótkowzroczne oczy Niech da spróbować *RZYGANJE* Oto potrawa narodowa *RZYGANJE* Gdzie Michelin Star? Albo choć Bib Gourmand? Pewnie do tego garnka zdrajca srał Bo przecież jesteśmy najlepsi Urodziliśmy się na tej ziemi Pod orłem i krzyżem się nic nie spieprzy To inni sprawiają problemy A my zawsze szlachetni i zawsze skrzywdzeni Opieramy swą ksenofobię na tym micie Kiedyż wreszcie szmatą z masztu podetrzemy się? Zamiast twórczo rozwijać swe życie Rozwijamy sztandary i wyblakłe klisze Z czcią trącamy stare trupy kijami Nie obchodzi to nikogo poza nami Ale że każdy na swej flagi tle Bardzo chętnie chuja ssie To co w tej zupie mamy? Może mętne bagno i ugór jałowy Ale spod Monte Cassino pole maków Może już dawno paraliż nóg i głowy Ale Legię Warszawa i Wisłę Kraków Może niskie emocje, absurdalne pretensje Licytacje kto więcej, kamienne serce Ale rozliczonych wrogów ojczyzny I sędziów, co nie znają słowa "czyżby" Może grono słuchaczy w dupę zapięte Ale panny wyklęte, symbole święte Może szszelessst grafomana-onanisty Ale język ojczysty (Szczególnie cenią go ci wszyscy Co bełkoczą pidginem wyjechawszy na Wyspy) I uczucia patriotyczne jak róże Co rosną najchętniej na gruzie i brudzie Może podłość, może niechęć do rozumienia Ale godło w koronie naszego plemienia O, daj kamienia! Bo świat się tak szybko zmienia Że choć zupa jest zabójcza gastrycznie Nie do zjedzenia, pełna jebanej ściemy To trzeba rodzimą tradycję I tożsamość doceniać, więc żremy! No, i tak Wojciech Modest Amaro Wylał wszystko w piździec, bo mu nie smakowało Ale Redzepi w Danii czy Adria w Hiszpanii Gotują tam dokładnie to samo! Cały świat to syf! Każda duma narodowa, to żarłocznie rozwarta, niedomyta pizda! Cały świat to syf! Czy w Kuala Lumpur w tłumie Czy na plażach Luizjany Nikt mnie, kurwa, nie rozumie Wszędzie jestem osrywany Bingo, bongo, bingo, bongo Bingo, bongo, bingo, bongo Cały świat to syf Po szerokim stawie pływają łabędzie Gdzie jest chujowo? Gdzie jest chujowo? Gdzie jest chujowo? (...)
3.
Spierdalam w kącik, gdy do drzwi dzwonek To znów oni, cierpienie nieskończone We łbie się mąci, chowam się pod wyro Azaliż to monit czy już wyrok? Z lęku womit, nie otwieram listonoszowi Martwię się, że mi coś złego zrobi Spierdalaj z tymi wezwaniami, kurwo (Niektórzy mają ze mną trudno) Mielę obelgi w pysku, jebana mać Jakbym wsadził chuisko w palącą maź Drży mi wszystko, nie mogę spać Mądrość przodków obwisłą garściami mi brać Babcia zawsze mówiła Żeby giąć się, giąć jak trzcina Elastyczny mieć pręcik, tak się przeżywa Oświęcim W dół kark, w odbyt wazelina Gdyż kopy z całej pety i pięści żeliwne Trzeba przyjąć pokornie niestety Przyjmę Uderzaną kijem rzeczywistości mocno Jestem kulą bilardową - lecz jakże radosną Moje uszanowanie dla władzy Z mych ust płyną szacunku wyrazy Posłuszeństwa wyrazy Uśmiechnięte wyrazy Wyrazy, wyrazy, wyrazy Zawiadomienie z prokuratury Żołądek ściśnięty, muszę do kibla Ale potem jednak poćwiczę ponury Jak najszybsze podnoszenie mydła Coraz większą akceptację losu osiągam Sam sobie pierdolnę gonga Złe wieści są dla mnie jak masaż drąga Kutas nie mieści mi się już w spodniach Walę konia pod zarzuty Biegnę po zdrowie w worze pokutnym Na czworakach pobieram nauki Wydając zachęcające pomruki Hej, przełknę każdą ilość zgrozy I podstemplowanej celulozy Panie władzo - ja, paranoje i neurozy Przybiegnę do was w zębach z różą Nawet sam się zgnoję, gdyż pan to wysoki urząd Ja dopiero co zlazłem z drzewa Trzysta złotych to za dużo Ale mogę zaśpiewać Uderzaną kijem rzeczywistości mocno Jestem kulą bilardową żałosną Moje uszanowanie dla władzy Z mych ust płyną szacunku wyrazy Posłuszeństwa wyrazy Uśmiechnięte wyrazy Wyrazy, wyrazy, wyrazy Za mnie podpal komornika Zjedz strażnika, ubij mienta Bo ja się przekonałem, że władza jest wszechmocna i święta Za mnie podłóż bombę w banku oraz w sądzie i ubij mienta Bo ja się boję, że mnie ktoś zobaczy i zapamięta
4.
Kurwa, jak ja chciałbym mieć aspergera Wyjechać gdziekolwiek, do Chin, do Brazylii Bez sumienia, bez tłumaczenia Twój niepokój mnie wali, możesz kwilić Kolendrówka w Szanghaju, cachaça w favelach Na ciężki bagaż cudzych emocji srać Tworzyć wtedy arcydzieła Jebać opuszczonych i ich drobnomieszczański płacz Ale jestem tu i chowam wódę w nagrodę Chowam wódę w gacie, pod brodę Chowam wódę do lodówki z lodem Chowam wódę w komodę, chowam pod wodę, chowam pod spodem W klatce chomika w trocinach Jako wytrawny pijak W miejscach, które wzrok omija W karton po soku multiwitamina Dolewam ją do herbaty Dolewam ją do sałaty Chowam w kąty i w graty Jeśli masz jakieś wąty, ja mam moralne straty Więc gnojku nie wkurwiaj taty Gdzie butelka? Nic w przyrodzie nie ginie Co za detoks? Jaka karetka? Oddaj mi skurwysynie moją godność w tabletkach I odwagę w płynie Oddaj moje życie całe Milcz i ssij pałę Jeszcze dziś nie śniadałem Więc będę, będę, będę, będę, będę, będę, będę pić gorzałę! Likwor! Likwor, likwor! Nie wraca życie raz skończone Ona, co poszła w swoją stronę I niech pod działaniem kaca treść żołądka nie wraca Potraktowana alkoholem Legendarny alkodziad, alkocap Gówniarze ryj! To jest mój rap Nie pijesz, to kurwa milcz jak groby Po co się chwalisz czymś czego nie robisz? Nie pijesz, to chowaj w torebkę od Prady Swoje rozsądne, trzeźwe humory Masz dla mnie rady? Leję na nie, jestem chory Nie jestem ciekawy, won do nory Znalazł się kurwa Jan Paweł II Mógłbym mieć biceps gruby, chuj długi Mógłbym, ale jestem poza obrazem Nie udawało mi się istnieć na razie Inkasuję ciosy, ty inkasujesz gażę Śnię piękno w nocy, w dzień rucha mnie karzeł Podlewam etanolem ogród marzeń Ja wam chuje jeszcze pokażę Likwor! Likwor, likwor! Wychylam bukłak śmierci Moja przyszłość śmierdzi
5.
Marta nudzi się, coś tam by chciała Im ktoś się czuje zwyklejszy, tym bardziej struga radykała Żeby swój standard zamazać Szła by, gdzie wielki Dom Chłopa, gdzie jeden wielki próżności bazar Tam, gdzie mieszek złota się zdarza Choć w zasadzie jest zapoconym worem dresiarza I po powitaniu słońca w ramach hatha jogi Marta miesza pieróg pod rap hardkorowy Tomasz lubi mocne słowa i mocny bicik Ukochany hip-hop, donośny dźwięk ulicy I sto czterdzieści kafli rocznie, umiesz liczyć? Chuj z agencji reklamy w białoruskiej piczy Nie wie coca czy pepsi, marzy mu się życie prostsze A najtępszym imponują najostrzejsi goście Zatem, jeśli nie wyrusza akurat na łowy Tomasz gniecie fiuta pod rap hardkorowy No bo tak Każdy zbyt dobrze wychowany niuniek Pragnie mieć idola, co podpisać się nie umie I próbuje być takim samym chamem, a naprawdę Mógłby mu zaprezentować swe kształty powabne Uśmiechnąć się ofiarnie, dać się wziąć pod siebie Przecież najbardziej członkami gangów chcą być stuleje No wróć, no spójrz, co się, kurwa, w teledyskach dzieje Spocone męskie ciała, mięśnie na fejmie Tylu fajnych, silnych, jakby zachęcali: jeb mnie Luje idealne, za wszelką cenę nie-geje Starają się dzielnie, lecz tylko łyżka kutafixu dziennie Sprawi, że zadupczą heteropłomiennie Wypinają na razie klatę dziarami pokrytą Mają ręce jak bochny, marzą o dupie jak sito Parada normalności, MANTO Wear, ProstoTV A męska dziura im się śni Ci ludzie o pełnych jajach znają raptem dwa typy kobiet - - matki i kurwy; a jak, innych nie przypomną sobie Tylko w towarzystwie braci skrzydło powiewa Olewam waści, znaczy, idzie strumień, pracuje cewa Podniecają się obiecując wpierdol chłoptasie Próbują jeździć po głowie, a chcieliby na kutasie Naturalny popęd tępią desperacko prawilniaki Groźby wielkie, a zamiast wacków - chujek mały taki Pod rap hardkorowy Podrap żołądź różowy Pod rap hardkorowy Po co wam te żenujące literacko i ortograficznie pogróżki Dziubaski, skończcie, kurwa, z tym stroszeniem piór dla gówniarzerii z dobrych domów Już nie musicie Głaszczę was, naprawdę Rozumiem, że się boicie konfrontacji, drapieżniki miejskie Ale bez pazurów, bez zębów Za to z rozpaczliwie spiętą dupą Już nie musicie, rzućcie w chuj ten uliczny imidż Już macie hajs, już go zbiliście na łatwowierności tych, co uwierzyli W wasze bajki o samych sobie Już koniec pozy, kurwa, nie aktorzcie dalej Nie lękajcie się, nie macie czego Kogo się boicie, kurwa, mnie? Ja się nawet nie umiem dobrze bić Chodźcie, dam wam darmowe egzemplarze "Radości seksu homoseksualnego" Będziecie mogli uprawiać wzajemny fisting, fachowo Na zapleczach posiadanych restauracji Namawiam Widzę, jak się męczycie Namawiam Chociaż wiem, że nie muszę
6.
e-dziadek 04:15
Eee, dziadek! Nie wiedziałeś nawet I właściwie nadal tego nie wiesz Że gdy nieubłagane dziadostwo cię zastanie To zaskoczy cię niepostrzeżenie Ooo, zasklepienie anielskie w wolframie Nie przesadzi cię już żaden ogrodnik Wypróżnienie jeszcze kontrolowane Ale opinie, kurwa, prosto w spodnie Eee, dziadek! Ty niestety myślisz, że multum Wchłonąłeś, że znasz filozofię i sztukę I chcesz bardzo wpoić najlepszą z kultur Tym, co na szczęście mają cię w dupie Zamiast: dziecko weź na spacer Na stadionie odpal racę, znajdź lepszą pracę Butelka wody na ćwiartkę podobno zapobiega pobudce z kacem Eee, dziadek! E-dziadek! E-proch! Eee, siwy dym! Obawiam się, że masz już pozamiatane Zamknij ryj! Nagle jesteś jak swoi rodzice W imię tradycji, wartości i prawdy Szukasz na strychu oporników, kotwiczek? Życzę ci, żebyś znalazł eichenlauby I by w twój szkielet drewniany Jakiś Geppetto powbijał szpilki By twój zwieracz zawiódł nad kwartałem: Klub - miasto - rodzina - zakład tyrki Dla ciebie wszystko, co poza tym kręgiem, to absurd Z domu wariatów do domu starców Od kwaśnych jabłek do zjełczałego smalcu Od srania w pieluchę do srania w pieluchę Prawda, dziś walisz nieco większy owoc niż gruchę Walisz profesjonalnie, czoło twoje suche Ale walisz go rozpaczliwie, chłopie Rozpaczliwie nawet palisz konopie Eee, dziadek! E-dziadek! E-proch! Eee, siwy dym! Zdychając miej nadzieję na drugie życie dane A na razie zamknij ryj! Nie wiesz, że jesteś już stary Lecz wielbisz nieskomplikowane zasady Co twoje to najcenniejsze Co nie twoje, to szkodliwe zawracanie gitary "Na boga, są pewne granice, pewne mózgu wymiary!" Stara szkoła i stary pierdoła Zaklinam cię na cyce, nie angażuj w to boga Nie sądzę by się tobą tak bardzo interesował Co jeszcze? Trupie, żywisz się stolcem I on niezmieniony wychodzi drugim końcem A przy tym nadal myślisz, że jesteś rześki Poziom rześkości - Władysław Bartoszewski Na zwiędłym szczycie poświęceń i doznań Wylogować się w życie, by dbać o krajobraz Eee, dziadek! No dobra, spojrzyj we wszystkie strony: Każdy uważa, że to nie o nim Eee, dziadek! E-dziadek! E-proch! Eee, siwy dym! Obawiam się, że masz już pozamiatane Zamknij ryj! Patrz w necie łakomie na dupy gołe Oddaj się pierdzeniu w stołek Hoduj przekonania spore Bój się o nieczynny worek Przecież masz dopiero jakieś trzydzieści parę lat Skąd się wziął ten zgrzybiały dziad? Co pod presją śrubuje prestiżowe osiągi Próbuje wrosnąć w ziemię i być jak posągi Tylko, że one mają rozeznanie jak dla mnie Skoro porosły mchem, to cicho są przynajmniej A ty ciągle bulwers: "Jest syf, czyja to wina? Islam nam zagraża, białe chcą murzyna Wartość upada, młodzież słucha Biebera Król zmarł, błazen gada Źle być inteligentnym teraz A ty czemu mnie lżysz, może wystarczy?" A ja będę cię opierdalał, bo jestem starszy! Eee, dziadek! E-dziadek! E-proch! Eee, siwy dym! Zdychając miej nadzieję na drugie życie dane A na razie zamknij ryj!
7.
Edward Żentara wyszedł zagrać dla milusińskich zalany Ledwo wstrzymując womit, z marsem na skroni, na twarzy biały Soczystym bełkotem brnął przez oporne słowa, uczepion ściany Dzieci płakały... Menel wyjął fiut na ulicy, jeszcz tyle mogę ustalić Sflaczały chuj łopotał na wietrze jak biało-czerwone flagi Poniżej się kołysały włochate jak kiwi obmierzłe gały Dzieci płakały... Podczas Wigilii ukyłem pieróg z gównem w barszczu z uszkami Trzeba to wiedzieć, i chuj, że ze swym cierpieniem jesteśmy sami Gdy wujek rozgryzł, wypluł na stół, nie mógł uwierzyć, wszyscy rzygali Dzieci płakały... Mam cukierka, mam cukierka, chcesz cukierka, mały? A mi za darmo nigdy nic nie dali - ucz się zatem, gnojku jebany Cukierek wrzucam do śmietnika lecząc beztroskie roszczeniowe postawy Dzieci płakały... O, jakże one płakały CHRYSTUS Dzieci płaczą w kurwę łatwo i może im się odbić czkawką A co gorsza każda trauma grozi im zespołem downa Wtem - przebłysk zrozumienia ostry: dzieci to nie to samo co dorośli Mózg ciaśniejszy, cieńszy głosik Łatwość podrażnień skóry, mniejsze dziury Dzieci płaczą z byle powodu Na przykład z głodu Albo gdy dupa niezbyt sucha Albo gdy nikt skargi nie wysłucha Albo gdy ktoś je rucha Niech więc taka choć gwiazda ci świeci - Nie ruchaj dzieci Pamiętaj: żadne kurwa tiu tiu ptaszek leci Nie ruchaj dzieci Z braku innej niech ta gwiazda ci świeci - Nie ruchaj dzieci Chociaż przegrany jest los twój człowieczy Przynajmniej nie ruchaj dzieci Przy czym Jeśli nigdy, przenigdy, choć CHCIAŁEŚ, to i tak masz mega przesrane Jeśli nigdy nie tknąłeś dziecka kutasem, ale MÓGŁBYŚ, jesteś pariasem Choć tym razem żadne nie płacze, nikt do litości nie będzie skory Wystarczą skłonności, to, że jesteś chory Żeby cię ze strachu zajebać Sorry CHRYSTUS
8.
Pani Agnieszka z Prudentialu Wydymała mnie dziś bez żalu Pan Zygmunt z Providenta Pierdzi mi w twarz na co dzień i od święta Pani Alicja ze Stoenu Sprawia mi wiele problemów Pan Tomek w biurze obsługi UPC Potraktował mnie wybitnie źle Pani Ula ze Skoku Stefczyka Gęstą uryną na mnie sika A prawnik, pani Katarzyna Ma mnie za żałosnego skurwysyna Pan Marek, konserwator budynku Mówi do mnie, jebany, per synku A pani Marta, administrator Gdy coś zgłaszam, w dupie ma to Pani Jola z Open Finance Odebrała mi wszelkie szanse Pan Mariusz z infolinii Link4 Podaje nieistniejące numery Pan Marcin z Getin Online Każe w swoim odbycie trzymać nos Pani Iga z Plus, pan Piotr z T-Mobile Są sehr groß, gdy ja jestem klein Wyjątkowo zimny maj, drgawki Przymarzam, kurwa, do ławki W moje gówno wbita bułka francuska Całujmy krzyż Jezuska Bo... Każdy z nas to pies Każdy z nas to kełbasa "Dzień dobry, witam pana serdecznie" A ja cię serdecznie pieprzę! "Mam nadzieję, że jest gotowe" A ja mam wrażenie, że cię pierdolę! "Czy może pan szanowny?..." Mogę zapakować ci chuj do mordy! "Przykro mi, że zajmuję czas" Mogę zapakować ci jeszcze raz! "Wie pan, ja mam żonę i dzieci" Mogę zapakować ci po raz trzeci! "Tak się złożyło nieszczęśliwie..." Moje półdupki furczą straszliwie! "Czy może mi pan powiedzieć coś...?" Twoje powieki obmywa mój mocz! "Przyszedłem w takiej sprawie..." Pozwól, kutasem zamieszam ci kawę! "Przepraszam, lecz dziś deadline" Ja jestem groß, ty jesteś sehr klein! "Czy mógłby mi pan podać numer?" 48-22, ruszaj skórę! "Dziękuję, czy dobrze zrozumiałem?" Dobrze rozumiesz, ja tu jestem panem! I operując obszernym skrótem Rucham cię, synku, w skisłą dupę Aż stolec ci w niej szemrze i pluska Całujmy krzyż Jezuska! Bue bue bue bue bue bue bue bueeeeee Każdy z nas to pies Każdy z nas to kełbasa Każdy z nas to gwałciciel Każdy z nas to dziwka Każdy z nas to bandyta Każdy z nas to ofiara Kełbasa! Kełbasa! A bóg nas stworzył wszystkich Tak, to bóg, świetne, kurwa, dzieło, moje pierdolone gratulacje Kełbasa!
9.
Oto ja, oto ja, biedronka pstra Oto on, oto on, kutafon Moja fujareczko srebrna, mój fleciku złoty Zagraj mi pieśń straszliwej tęsknoty Chodząc kreślę łuki, tworzę dzieła sztuki Mam motocykl Suzuki, gram na buzuki I nie znam w łóżku dróg na skróty Być może chciałbym gówno z dupy Ha, wiesz, trochę odmian, gdy po raz szósty Chuja obciągasz zbielałymi usty Choć to dobrana para - twoja jama i moja fujara I wiem, że się naprawdę starasz Gdy słońce wisi nad ziemią, w polu się pyszni mak Ale poznajesz jeno kutasa trudny smak A ja pragnę twym kałem dotykać mych ust Ach, dobrze, zrozumiałem... Nie nalegam już... Kurwa! Trzeba było milczeć jednak Kurwa! Chłopie, czym ty myślisz Kurwa! Fujareczka srebrna Kurwa, obetnę i wrzucę do Wisły Moja fujareczko srebrna, mój fleciku złoty Zagraj mi pieśń straszliwej tęsknoty Zwykłe libido i w chuj nadziei zgubiłem gdzieś Jak Szymon z Cyrenei muszę to nieść Czy mogłabyś włosy w pięści mi wpleść A potem poproszę o obelg deszcz Brak ci szacunku dla mnie całe życie Bardzo lubię braki *CMOK* znakomicie Lubię boże znaki, szanuję niezmiernie Lecz nie chcę już do japy, to takie mizerne Kurwa... Stary, no co ty Kurwa! Milcz, czym ty myślisz Kurwa! Flecik złoty Kurwa, obetnę i wrzucę do Wisły Moja fujareczko srebrna, mój fleciku złoty Zagraj mi pieśń straszliwej tęsknoty Nawet Kuba Badach pompę ssie Choć robi to - przyznajmy - źle Ale ja mam nieco subtelniejszą wyobraźnię Więc... mmm.. yyy, nieważne... No... nic, nic nie miałem na myśli... Yyy, masz może fajki? Bo mi wyszły Jakiż wstyd w świecie, gdzie perwersja to podwójne lody Powiedzieć, że chciałbym, żebyś nie miała nogi Kurwa! Trzeba było milczeć jednak Kurwa! Chłopie, czym ty myślisz Kurwa! Fujareczka srebrna Kurwa, obetnę i wrzucę do Wisły Do Wisły, oho Skoro miałem mieć ubaw, to czemu płaczę? Skoro mnie już nie lubisz, za co ci płacę? Skoro miałem mieć ubaw, czemu wstaję z kacem? Skoro mnie nie lubisz, za co ci płacę? Żartowałem, jednak chciałbym ciupagę w dupie Żartowałem, chciałbym 6/9 z trupem Skoro miał być ubaw, to czemu płaczę? Skoro mnie nie kochasz, za co ci płacę?
10.
Wiem, że jestem geniuszem Ale jeszcze nim zostać muszę Żeby zyskać sławę, własną siostrę bym przerżnął i spalił Warszawę Pragnę rozgłosu i zdobędę go choćby w ten sposób Bym wreszcie nie musiał ludzi poznając podrywać By to oni podrywali mnie - Budda, Allah i Sziwa Chcę być szogunem, pierdolonym generałem Nobunagą Chodzić po ulicy nago Wyruchać wasze panny, zazdrosnych napełnić zgagą Wejść wam do wanny, wśród zachwytów prężyć ciało Zamiast tego jakby w łeb pałą Nie wiem co się stało Ah, wiem - to, co tworzę, dostatecznie nie wstrząsa jestestwem Żywe jak Elvis Presley, apetyczne jak Magda Gessler Może jeszcze nie kicz, ale nie tego pragnie przeciętna picz Aaa czego? Prawnuka Wyspiańskiego i Iwaszkiewicza "Prawdziwy artysta niech wstanie, reszta siada" Z chuja lemoniada, z dupy czekolada "Prawdziwa artystka, sztuki tajemnicza siła" Z cipy kielich wina, z dupy wędlina "Prawdziwi artyści, tak to właśnie oni" Z cipy tonik, z dupy batonik "Ich spuścizna powinna być powszechnie nauczana" Z chuja śmietana, z dupy americana Spróbujmy! Nie umiem zarabiać pieniędzy, jesteśmy dumni, ale w nędzy Społeczeństwo jest jak owce, polityka prowadzi na manowce To gęba, która wygląda jak gówno, więc leję na nią równo Pamiętaj, że cię bardzo kocham, gdy mnie zdradzasz, to szlocham I tak może wyglądać życie, kocham je, ale kocham też picie Gdy w mój system się wkrada wódka to pamięć staje się krótka Potem boli głowa oraz serce i dusza jest w rozterce Nikt tego lepiej nie opisał, gdy umrę, powiedzą: on się stąd wypisał Aaa, mega super przebój, liż chuj Mateusze, Fryderyki, Paszporty Polityki "Prawdziwy artysta niech wstanie, reszta siada" Z chuja lemoniada, z dupy czekolada "Prawdziwy artysta to jest to, klasa" Z cipy melasa, z dupy kiełbasa "Prawdziwi artyści, tak to właśnie oni" Z cipy tonik, z dupy batonik "Ich spuścizna powinna być powszechnie nauczana" Z chuja śmietana, z dupy americana Wiele jest wartości, jak piszą, w wielu pieśniach Niech w kiszce fiut wam gości, zdechnijcie wszyscy w boleściach Krytycy i autorzy, z oczami wybałuszonymi Wypróżniam się głośno na wasze dzieła, formując stożek, skurwysyny Debil składa dwa rymy, kłania się i cacy Pierdolę waszych idoli grubasy, podcieram się opinią prasy Czyszczę rów gazetą, głośnikiem i ekranem Mienisz się poetą? Jesteś ścierwem jebanym Ale najznakomitsi aktorzy w reklamach, do tego dynamiczna muzyka Od lat tysięcy znana, urynoterapia, łykaj Środkowy strumień, szklanka duszkiem, bomba zdrowia, teraz, już Zapomnij o smaku, pamiętaj o formie, ekologia, dobry gust A jednak, zanim złożą mnie na żalnik Chciałbym choć na kwadrans odwiedzić ten szczalnik Wątpiący kolego, sceptyczna przyjaciółko, patrzaj Me substancje ustrojowe w apologetów paszczach "Prawdziwy artysta niech wstanie, reszta siada" Z chuja lemoniada, z dupy czekolada "Prawdziwi artyści, tak to właśnie oni" Z cipy tonik, z dupy batonik Et caetera, et caetera, et caetera, et caetera...
11.
W południe i o północy Tkwię w pierdolonej niemocy O północy i w południe Wszystko jest, kurwa, tak trudne Kiedyś uwierzyłem w szczęścia łut Niebawem poczułem straszny smród Realizuję więc swoją (szewską) pasję Bo tylko zwycięzcy mają rację Wiesz o tym, jeśli sukces zębami zobywasz On się potem w jelicie grubym odzywa Mój zły bóg patrzy na mnie i inną drogę wskaże Lecz jest zajęty kręceniem głową z dezaprobatą na razie Bo choć hajs mi się marzy To żeby go zarabiać - grymas na twarzy Żeby wykombinować - ile próbowałem razy Tyle wystawiłem dupę na razy No i Bezprzykładny sukces? TWÓJ Talerz ekskrementów? MÓJ Stado pszczół to będzie? RÓJ Jaki mam komentarz? CHUUUUUJ Jestem takim śmieciem, że MPO mnie odrzuca Nie strzymam więcej, suknia kusa, trujący stakan Buntuję się jak Zulus Czaka Przeciw temu, że sny się spełniają - jak Hernika o rajdzie Dakar (Panie i panowie, gościnnie O.S.T.R. - wielkie brawa!) Oto ja: nadal zbyt świadomy matoł Czemu mamo, czemu tato, czemu znów to samo Oni mówią: to ma być krzywizna ostatnia Oni każą: wracaj gdzie klatka Powiedzieli: nad sobą się poważnie zastanów Choć krzyczałem: panie, pani, daruj W ciemnej tej celi na zgniłym posłaniu Napierdzieli i kazali: inhaluj Z mojego fiuta byłaby teraz świetna żelatyna Ale dajcie już spokój i dajcie klina Połamcie kije, zawrzyjcie ryje Bijcie nad tym, że coś robię, nad tym, że jeszcze żyję Oszczędźcie mi aktywności swoich neuronów Wniosków wartych tyle co akcje Enronu Bierz i ciesz się, siostro, bracie Przyjmij te ciała półstałe Chcieliście, to macie PRZECIEŻ OSTRZEGAŁEM Śpiewając łeeeeeheeeoheeeeeeeaaaaaajeeeeeee
12.
13.
14.
15.

about

kupując album na bandcampie otrzymujesz pełną szatę graficzną (czyli dwa wszawe pliki PNG :D ), unreleased videoclip mówię po polsku chujowo oraz bonus, który był na płycie PLUS trzy piosenki zespołu Syndrom Sztokholmski, które powstawały równolegle z nią.

(c) Wytwórnia Krajowa

credits

released July 30, 2015

(treść książeczki, wklejam z oryginalnego pliku dla tłoczni)

sample z utworów:
01 - johannes tiusanen "toyshop"
02 - jaakko kaitaniemi "clamberdown" (+ dizzee rascal "fix up, look sharp")
03 - oistein eide "most to vocal"
04 - alexander strohm "return of yeti"
05 - erik stridell "reflecter"
06 - juha kujanpaa "towards and back"
07 - jussi loef "ghost of gothic"
08 - erik stridell "fruit of the loom"
09 - śp. jussi pietilae "uralvolga fine"
10 - thomas mogensen "subfacial"
11 - johannes tiusanen "scenery"

ostrzeżenie:
płyta zawiera mnóstwo piękna, na które nie jesteście gotowi i prawd, których nie rozumiecie. de dum de dum de dum de dum.

kontakt z artystą:
ciec@plujewtwojpodlyryj.gov.no

license

all rights reserved

tags

If you like legendarny afrojax, you may also like: