my!
hipsterzy porażki, awangarda przegranych
tak wiem, miałeś pecha zanim był znany
świat traktuje nas ostro, a my go z troską
łapię życie za mordę i pytam "czy nie za mocno?"
mówię odwagi synku, jesteś w budynku, vamos
ta, jestem w budynku, ten budynek to lamus
em śpiewa "lose yourself", słyszę pierwsze słowo
i już, a ty świeżak bierz lepsze kojo
siedzę w strefie komfortu jak w dresie z go sportu
czekam co nowy dzień przyniesie, aportuj!
wiem, że nie robią tak ci kolesie od fortun
ci w księdze rekordów, ci w guinnessie, ci z forbesów
chcę się zmienić na dobre, rozpisz mi trening na łokcie
chcę się zmienić na dobre, boję się obciąć paznokcie
rap o drodze na szczyt nudzi jak elevator music
rap o przegrywaniu - odwagi! ktoś musi o tym mówić!
co w narożniku mówił papa stamm? odwagi!
od czego zapewne stroni wojciech mann? od wagi!
co powtarzasz tyle razy sobie sam? odwagi!
co tam brzęczy twój lifecoach, szef i gazeta,
twój przywódca duchowy, czego dodaje seta?
odwagi!
w wyrze leżysz, dzień jak co dzień, jak odbity na kalce
a z twej lewej, lepszej strony jest dziewczyna i palcem
dźga cię w oko i podkreśla głosem tę dziwną czułość:
"moje złoto, mógłbyś trochę się posunąć?"
i posuwasz się posłusznie cicho uznająć rację
i zdobywasz się na uśmiech jak uśmiecha się pacjent
po morfinie, którą staje się dla Ciebie pytanie:
"czy nie można by się posunąć dalej?"
albo inne okoliczności przyrody
przyjmujesz gości, a w barku zabrakło WODY
susza morzy, więc wytyczasz akcję i miejsce:
"moi drodzy, skoczcie na dół, przynieście"
skaczą nieomylnym wiedzeni pragnieniem
a ty czujesz impuls silny, aż drga przyrodzenie
pijmy za to olśnienie, myśl brzmi tak:
"czy nie mógłby skoczyć ci cały świat?"
co w narożniku mówił papa stamm? odwagi!
od czego zapewne stroni wojciech mann? od wagi!
co powtarzasz tyle razy sobie sam? odwagi!
co tam brzęczy twój lifecoach, szef i gazeta,
twój przywódca duchowy, czego dodaje seta?
odwagi!
co w narożniku mówił papa stamm? odwagi!
od czego zapewne stroni wojciech mann? od wagi!
co powtarzasz tyle razy sobie sam? odwagi!
co tak głupio brzmi, bo słyszałeś to już zbyt często,
ale może, czasem, trochę, chyba, nawet sensowne jest to?
odwagi!
może pójdziesz ostro - lecz w zapomnienie,
wywołasz wzruszenie - ale ramion;
łkasz porą nocną? wstań gdy dnieje,
drżące pudenda pokaż panom i paniom.
istotny jak menda, wieczny jak jętka,
nikczemne ciało, a każda dziura spięta...
miejmy święta, tak poważnie się nie traktuj,
zamknięty w swym świecie, glizdo w jabłku.
tłuszcza w kabarecie, nie akademickie forum -
oto inni; a ty dla nich poprawą humoru, nie mistrzem.
do wykonu! czasu mało by istnieć,
a trzeba stać kimś się, choćby i pośmiewiskiem.