ona ciągle jest z nami. leży w tym samym łóżku.
nawet gdy się kochamy, czasem wpadnie spłakana.
pluje nam do obiadu, kęsy stają w pół drogi.
a kuku, tutaj jestem, ulepimy bałwana?
jeździ samochodem na tylnym siedzeniu.
była z nami na węgrzech, a ostatnio w parku.
i maluje: ohydnie, acz swoiście uroczo.
gdy pracuję - przeszkadza. dryg do głupich ma żartów.
śpiew i wino niemal nigdy i nigdzie,
jak już - to desperacko, bez śladu powagi.
zrozumiesz, gdy przyjdzie. zrozumiesz, kiedy przyjdzie.
zrozumiesz, gdy się zjawi.
oswajamy ją sobie, próbujemy wychować.
nie chce się uspokoić, wrzask dobiega żałosny.
cała farmakologia świata już się poddała,
podręczniki spłonęły wstydząc się bezradności.
śpiew i wino niemal nigdy i nigdzie,
jak już - to desperacko, bez śladu powagi.
zrozumiesz, gdy przyjdzie. zrozumiesz, kiedy przyjdzie.
zrozumiesz, gdy się zjawi.
zapamiętam na zawsze jedną taką rozmowę:
czy nie boisz się tego? żadne się już nie bało.
znamy ją chyba nieźle, żona lepiej - jest bliżej,
lecz to ja ją planowałem dawno temu, nieśmiało.
śpiew i wino niemal nigdy i nigdzie,
jak już - to dyletancko i bez jakiejś magii.
zrozumiesz, gdy przyjdzie. zrozumiesz, kiedy przyjdzie.
zrozumiesz, jak się zjawi.
głupio mówić: nadzieja, ale na pewno przyszłość.
choć niechciana, to skoro konieczna, zostanie.
żyć bez niej - jest marzeniem przez swój nonsens komicznym.
ona - to znaczy śmierć - ma tu mnóstwo zabawek.
śpiew i wino gdzie tylko się daje;
stanowczo zbyt rzadko, by się godnie znieczulić.
zrozumiesz, gdy przyjdzie, kiedy za tobą stanie.
zrozumiesz, jak przytuli.